Zielona Szkoła w Berlinie !!!
Już w połowie semestru zaczęliśmy przygotowanie do klasowej wycieczki: wybór miejsca, biura podróży, formalności, zebrania w sprawie wyjazdu. Wreszcie nadszedł ten dzień – wtorek 18 maja. Wyruszyć mieliśmy o godzinie 7. rano. Niestety autokar został zatrzymany przez policję do kontroli. Zdecydowaliśmy się czekać w szkole. Te trzy godziny spędziliśmy na rozmowach i zabawie. W końcu wyjechaliśmy, niestety dopiero o 10. W czasie drogi byliśmy grzeczni i spokojni, zmęczenie robiło swoje. Pod koniec podróży, 100 kilometrów od celu, zaczęliśmy trochę rozrabiać, śpiewać, krzyczeć. Panie były jednak także zbyt zmęczone, by nas uciszać. Wreszcie zapanował nad wszystkim nasz pan przewodnik. Nieco żartobliwie ostrzegł nas, że Niemcy lubią spokój i ciszę, więc w hotelu mamy zachowywać się właściwie. Nieco przestraszeni ucichliśmy na chwilę, ale kiedy zobaczyliśmy Berlin nocą, zaczęliśmy znów szaleć. Tym razem z zachwytu. Wreszcie, późnym wieczorem dotarliśmy do celu. Najpierw udaliśmy się na kolację do włoskiej restauracji, co poprawiło nam humory. Po posiłku znaleźliśmy się wreszcie w naszym hostelu i zmęczeni długą podróżą grzecznie poszliśmy spać. No może nie wszyscy i nie od razu.
Następnego dnia nasze trzy gotowe do zwiedzania stolicy Niemiec klasy – 2a, 2b i 3b, wyruszyły na podbój Poczdamu. Nie łatwo było tam przebrnąć przez pałacowe ogrody. Na ścieżkach dużo było błota i wody, a deszcz padał nadal! A jednak dużo było śmiechu, zabawy, wspólnych zdjęć. W planach mieliśmy także wizytę na wieży telewizyjnej – najwyższym punkcie widokowym Berlina. Niestety nad miastem dominowała mgła, co uniemożliwiło nam zrealizowanie naszych planów. Wieczorem zjedliśmy kolacje w tej samej restauracji, co poprzedniego dnia. I znów bardzo nam smakowało, co ponownie pozytywnie wpłynęło na nasze nastroje. Trzeciego dnia odwiedziliśmy Tropical Island, sztuczną wyspę tropikalną pod gigantycznym namiotem, położoną przy niemiecko-polskiej granicy. Zabawa była przednia! Wszyscy świetnie się bawili i to przez bite pięć godzin. Po opuszczeniu wyspy pojechaliśmy do hotelu, już w naszych w Słubicach. Niestety, zostaliśmy rozlokowani po różnych piętrach, ale to był głównie problem dla naszych opiekunów. Rano, po wczesnym śniadaniu, wyjechaliśmy w kierunku Warszawy. Po drodze mieliśmy kilka postojów i wizytę w McDonald”s. Jednak tym razem podróż przebiegała zgodnie z planem i o godzinie 17 byliśmy już w Józefosławiu, gdzie czekali na nas stęsknieni rodzice.